sobota, 29 maja 2021

Kobiety z Teatru Kalambur. Herstoria

To dzieje się!
W kalamburowym, kobiecym kręgu słowa mają moc!

Olga Szelc: - Dzisiaj mogłam (nareszcie!) spotkać się z Panią Haliną Litwiniec. Słucham jej pięknego, ciepłego głosu, którego barwa kojarzy się z aksamitem, tej nienagannej dykcji, starannego, wyważonego doboru słów. Dziś już się tak nie mówi, nie akcentuje, nie opowiada. A szkoda. Czas się zatrzymał.



Futurystykon, premiera 1967 roku. Reżyseria: zbiorowa pod kierunkiem Włodzimierza Hermana. Scenariusz: Mieczysław Orski. Scenografia: Kazimierz Jasiński. Muzyka: Andrzej Bień.

Na zdjęciu (od lewej): Halina Litwiniec, Zyta Kulczycka, Ewa Łoza.
fot. archiwum Teatru


„Kobiety z Teatru Kalambur. Herstoria” - projekt przygotowywany przez Olgę Szelc, realizowany dzięki stypendium artystycznemu w dziedzinie upowszechniania kultury Prezydent Wrocławia Jacek Sutryk, przy wsparciu: Stowarzyszenia Europejskich Więzi, Stowarzyszenia Dolnośląski Kongres Kobiet i Wrocławskiej Rady Kobiet.


Olga Szelc – redaktorka, recenzentka i edukatorka. Autorka opowiadań, wywiadów i reportaży. Prowadzi projekt promujący czytelnictwo i literaturę - Sąsiedzka Biblioteczka w Kawiarni Sąsiedzkiej Ośrodka Działań Artystycznych Firlej. Prowadzi również spotkania autorskie w Kawiarni Sąsiedzkiej i stronę na Facebooku – Książki pod ręką, na której dzieli się czytelniczymi fascynacjami.

czwartek, 27 maja 2021

Poezja przed sądem

„Żaden kodeks nie przewiduje kar za zbrodnie przeciw literaturze. Pośród tych przestępstw najcięższym nie jest bynajmniej prześladowanie autorów, restrykcje cenzury i tym podobne, ani nawet oddanie ksiąg płomieniom na pożarcie. Istnieje zbrodnia znacznie cięższa – lekceważenie książek, ich nie-czytanie.”

Josif Brodski rosyjski poeta, ur. 24 maja 1940 roku, laureat Nagrody Nobla w dziedzinie literatury w 1987 roku.




„Poezja przed sądem” - wieczór teatralny w oparciu o twórczość i spory Josifa Brodskiego, miał kalamburową premierę w 1989 rok. Grany był na scenie kawiarni „Pod Kalamburem”. Scenariusz: Małgorzata Dzieduszycka. Reżyseria: Anna Matysiak, Bogusław Litwiniec. Muzyka: Juliusz Śliwak. Kostiumy: Barbara Olczyk-Filipiuk, Mikołaj Filipiuk.

„Poezja przed sądem” - od prawej: Mariusz Osmelak, Joanna Dobrzańska, Edward Kalisz, Mira Nikodemska.

fot. archiwum Teatru

sobota, 15 maja 2021

Kobiety z Teatru Kalambur. Herstoria

To dzieje się!
W kalamburowym, kobiecym kręgu słowa mają moc!

Olga Szelc: - Sobotnie popołudnie. Rozmawiam przez messenger z Jolantą Grażewicz o Teatrze Kalambur. Wspomina, że chciała w nim być, bo była to dla niej intelektualna i twórcza przygoda.





„Kobiety z Teatru Kalambur. Herstoria” - projekt przygotowywany przez Olgę Szelc, realizowany dzięki stypendium artystycznemu w dziedzinie upowszechniania kultury Prezydenta Wrocławia Jacka Sutryka, przy wsparciu: Stowarzyszenia Europejskich Więzi, Stowarzyszenia Dolnośląski Kongres Kobiet i Wrocławskiej Rady Kobiet.

Olga Szelc – redaktorka, recenzentka i edukatorka. Autorka opowiadań, wywiadów i reportaży. Prowadzi projekt promujący czytelnictwo i literaturę - Sąsiedzka Biblioteczka w Kawiarni Sąsiedzkiej Ośrodka Działań Artystycznych Firlej. Prowadzi również spotkania autorskie w Kawiarni Sąsiedzkiej i stronę na Facebooku – Książki pod ręką, na której dzieli się czytelniczymi fascynacjami.

wtorek, 11 maja 2021

Z kalamburowych tomików... Maciej Zembaty: „Mój Cohen”



Maciej Zembaty: - Więc dlaczego zacząłem tłumaczyć Cohena? Było tak. (…) Nie chcę wymieniać tytułu czasopisma, w każdym razie było to czasopismo niewątpliwie kulturalne, w którym zawsze można było znaleźć jakieś ciekawe nowinki literackie ze świata. W pokazanym mi numerze dwie bite strony zajmowały polskie tłumaczenia kilku ballad z pierwszej płyty Cohena. Tłumaczenia były podpisane przez pewnego znanego fachowca-tekściarza, którego nazwiska też wolałbym tutaj nie wymieniać. To było straszne, okropne. Wyglądało na to, że fachowiec niczego, ale to niczego, w związku z Cohenem nie przeżył. To, co wykonał, było zimne, bezosobowe, rytmiczne. I najeżone błędami. Nie filologicznymi, bo to był fachowiec-anglista. Błędami wynikającymi z powierzchownego potraktowania zagadnienia, z nieznajomości życia i postawy filozoficznej Cohena.
 
Na przykład w balladzie o Zuzannie, która powstawała w czasach, gdy Cohen prowadził życie montrealskiego hipisa i w związku z tym mówił określonym językiem, fachowiec nie pojął znaczenia zwrotu o zmianie długości fal. Z tego, co napisał, wynikało, że Zuzanna nastawia swojemu gościowi radio, a nie sprawia, że zaczyna się on poruszać w tej samej częstotliwości, co ona.
 
Ale najbardziej wkurzyło mnie to, co fachowiec zrobił z moją ukochaną balladą o „siostrach miłosierdzia”. Cohenowskie określenie przedstawicielek najstarszego zawodu świat jest dobre i piękne. Nie ma w nim ani szczypty potępienia, ani odrobiny oceny. Cohen, kiedy to pisał, nie był jeszcze buddystą, ale, mimo to, często intuicyjnie dotykał samego jądra prawdy. Określenie „siostry miłosierdzia” jest po prostu prawdziwe, prawdziwe aż do bólu istnienia. A tymczasem fachowiec, wyobraź sobie, napisał „siostry łaskawe”. Pewnie dlatego, żeby mu się zgadzała ilość sylab. K**** mać! Przepraszam, ale musiałem. Jeszcze teraz krew się we mnie burzy na samo wspomnienie.

Fragment tekstu poprzedzającego przetłumaczoną przez Macieja Zembatego piosenkę Leonarda Cohena „Siostry miłosierdzia”.




 
Maciej Zembaty „Mój Cohen”. Tomik 9 z serii „Poeta-pieśniarz”, opracowanie redakcyjne: Jan Stolarczyk. Projekt znaku serii, okładki, strony tytułowej Jacek Ćwikła.
Wydawnictwo OTO Kalambur, Wrocław 1988.





fot. archiwum Teatru

wtorek, 4 maja 2021

Krótka rozmowa w BPP

Krótka rozmowa w Biurze Pośrednictwa Pracy
Tekst Artur Kusaj

Nie ma etatów dla poetów
bo co z takiego za fachowiec
co taki umie? - dłubię żłobię...
to znaczy? - rzeźbię ale w słowie
a takiej rzeźby nie postawisz
na telewizor ni w ogrodzie
i choć „erotyk" ma w tytule
mnie nie podnieca to w ogóle

nie ma etatów dla poetów
bo co z takiego za pożytek
to czego spłodzi nie ugryziesz
bo jest zrobione z samych liter
a te literki trzeba składać
i to kolejno nie inaczej
a jak już uda ci się złożyć
to może coś innego znaczyć

nie ma etatów dla poetów
potrzebni: blacharz szwaczka murarz
tacy jak zrobią coś to widać
bo to jest: beton kieca rura
i to rozumiem to jest konkret
nie jakieś tam pierdoły wiersze
te były dobre ale kiedyś
jak-żem do szkoły chodził jeszcze

nie ma etatów dla poetów
powtarzam: szwaczka blacharz murarz
dla nich roboty jest od metra
a na cholerę nam kultura
a gdy już się naszyje kiecek?
zabetonuje wszystkie rury?
może nam zechce się coś więcej
cholera wie czy nie kultury...

lecz wówczas może być za późno
by sobie te pytania stawiać
znów dinozaury będą górą
a z troglodytą trudno gadać