sobota, 19 czerwca 2021

Kobiety z Teatru Kalambur. Herstoria

Herstoria – pisze się!
W kalamburowym, kobiecym kręgu słowa mają moc!

Olga Maria Szelc: - Wczoraj miałam okazję spędzić trochę czasu i porozmawiać z Leną Kaletową, która – będąc przede wszystkim znaną we Wrocławiu dziennikarką – jest również Kobietą z Teatr Kalambur.
- Myśmy wtedy mnóstwo czytali – wspominała Lena Kaletowa, częstując mnie przepyszną zieloną herbatą – a szczególnie poezję. Nie wypadało nie znać, nie czytać poezji. Wszędzie chodziło się z tomikiem ulubionego poety lub poetki pod pachą. Nawet na randki. To było najważniejsze, być na bieżąco z wartościową literaturą, umieć o niej rozmawiać.

 


Na zdjęciu (od prawej): Lena Wojtas i Barbara Noskiewicz w spektaklu „Gdyś zawzięty”, 1962 r.
fot. archiwum Teatru


„Kobiety z Teatru Kalambur. Herstoria” - projekt przygotowywany przez Olgę Szelc, realizowany dzięki stypendium artystycznemu w dziedzinie upowszechniania kultury Prezydenta Wrocławia Jacka Sutryka, przy wsparciu: Stowarzyszenia Europejskich Więzi, Stowarzyszenia Dolnośląski Kongres Kobiet i Wrocławskiej Rady Kobiet.

Olga Szelc – redaktorka, recenzentka i edukatorka. Autorka opowiadań, wywiadów i reportaży. Prowadzi projekt promujący czytelnictwo i literaturę - Sąsiedzka Biblioteczka w Kawiarni Sąsiedzkiej Ośrodka Działań Artystycznych Firlej. Prowadzi również spotkania autorskie w Kawiarni Sąsiedzkiej i stronę na Facebooku – Książki pod ręką, na której dzieli się czytelniczymi fascynacjami.


Kobiety z Teatru Kalambur. Herstoria

Herstoria – pisze się!

W kalamburowym, kobiecym kręgu słowa mają moc!

Olga Maria Szelc: - Dziś popołudnie i wieczór w przewspaniałym towarzystwie twórczyni, aktorki i kronikarki Teatr Kalambur Elżbiety Lisowskiej-Kopeć. Mam w sercu wdzięczność za wszystkie opowieści i za tyle wiedzy, emocji i wzruszeń, ale też i śmiechu. Za podzielenie się skarbami z domowego archiwum. I za szparagi w occie.




„Kobiety z Teatru Kalambur. Herstoria” - projekt przygotowywany przez Olgę Szelc, realizowany dzięki stypendium artystycznemu w dziedzinie upowszechniania kultury Prezydenta Wrocławia Jacka Sutryka, przy wsparciu: Stowarzyszenia Europejskich Więzi, Stowarzyszenia Dolnośląski Kongres Kobiet i Wrocławskiej Rady Kobiet.

Olga Szelc – redaktorka, recenzentka i edukatorka. Autorka opowiadań, wywiadów i reportaży. Prowadzi projekt promujący czytelnictwo i literaturę - Sąsiedzka Biblioteczka w Kawiarni Sąsiedzkiej Ośrodka Działań Artystycznych Firlej. Prowadzi również spotkania autorskie w Kawiarni Sąsiedzkiej i stronę na Facebooku – Książki pod ręką, na której dzieli się czytelniczymi fascynacjami.

sobota, 12 czerwca 2021

Historyjki kalamburowe... w dworcowej knajpie

Marc Erlich: - Zdarzenie w warszawskiej Rivierze – Remoncie w marcu 1977 roku utkwiło w mojej pamięci, bo stało się początkiem wielu przyjaźni, z których pewne przetrwały do dziś. Pomysł polegał na przetransformowaniu tego klubu studenckiego na dworcową knajpę zaawansowanego PRL-u, z ostro przygrywającą kalamburową orkiestrą z Krysią Krotoską i Jolą Chełmicką w roli wokalistek estradowych. Zaprosiliśmy wielu znajomych ludzi kultury i sztuki: dziennikarzy, krytyków teatralnych, literatów, aktorów, śpiewających poetów. Zgromadzony przed wejściem tłum poddawany był testowi przydatności społecznej. To oczywiście trwało. Gdy goście dostawali się już na salę, zajmowali miejsca przy stolikach w asyście krążących kelnerów w których wcielili się: Staszek Wolski, Andrzej Gałła, Staszek Szelc, ja. Przyjmowaliśmy zamówienia z wyimaginowanej karty dań, bo tak naprawdę z potraw dostępny był tylko bigos albo wątróbka, natomiast alkoholu nie brakowało w żadnej z możliwych i dostępnych na rynku postaci. Realizowanie zamówień odbywało się w sposób całkowicie losowy, co wprawiało zaproszone głodne towarzystwo w zrozumiałe zniecierpliwienie. Kierownik sali (Jacek Weksler albo sam Padre/Litwiniec), przyjmując skargi i zażalenia gości, proponował natychmiastowe zwolnienie nieudolnych kelnerów i zastąpienie ich gronem wolontariuszy z sali. I tak, jakby w euforii gierkowskiego „Pomożecie?”, przekazaliśmy tacki i białe ręczniczki Ketowi (Konstantemu Puzynie), Ibisowi (Andrzejowi Wróblewskiemu) czy Januszowi Płońskiemu, a oni z ogromnym poświeceniem starali się wypełnić oczekiwania wygłodniałej i spragnionej publiczności. Oczywiście bałagan tylko się powiększał, nowi kelnerzy obsługiwali jedynie stoliki ich znajomych, a orkiestra grała do końca. Prawdę powiedziawszy, nie pamiętam, jak skończyła się ta zabawa od strony finansowej, ale zdaje się, że klub Riviera – Remont wspaniałomyślnie pokrył długi gości.

Krzysztof Truss: - Dodam dla uzupełnienia co nieco. Na długim boku sali w Rivierze dumnie wisiał napis spod mojej ręki, niemal analogiczny do tych pierwszomajowych, ale nieco przewrotny. Na czerwonym płótnie transparentowym wielkie białe litery, wersaliki: „Nowy Rozkład obowiązuje od...” i tu była wpisana data. Poza tym wystąpiłem również w roli kelnera (pominąłeś mnie, Marku). Jak pamiętam, podawano albo bigos, albo fasolkę po bretońsku. Omal nie starłem się z pewnym krewkim narzeczonym urokliwej warszawianki – bez względu na to, co zamawiali, przynosiłem im wódę w kubkach fajansowych i wspomnianą fasolkę, za co żądałem jakichś niebotycznych kwot. Dopiero interwencja Bogdana Litwińca (Padrego) załagodziła sytuację. Wieczór zaiste niebywały, niestety kiepsko udokumentowany.

Jolanta Chełmicka: - Pamiętam, że „Kura” Małgosi Longchamps de Bérier rewelacyjnie wcieliła się w babcię klozetową w klubowej toalecie. A Krysia Krotoska od stolika, gdzie siedzieli Materna z Płońskim, otrzymała klucz od pokoju i dwa bony dolarowe z propozycją spędzenia upojnej nocy. Oczywiście, że nie skorzystała. A gdy goście się rozeszli, cały teatralny zespół kalamburowy zachwycony doskonałym żartem puścił się w tany i dobre alkohole. Ja całą noc przetańczyłam z Krzysiem Piaseckim, a Joleczka Ptak w ciąży krzyczała z antresoli, że powie wszystko mojemu partnerowi. Wspaniałe, niewinne, szalone zabawy. Jest co wspominać!

Artur Kusaj: - Jedno z piękniejszych i najbardziej ekscytujących wydarzeń happeningowych tamtego Kalamburu. Najpierw bawili się wszyscy, potem tylko jedna (nasza kalamburowa) strona, a pod koniec pachniało „gębobiciem”. Atmosfera gęstniała z każdym niezrealizowanym zamówieniem i rachunkiem „od czapy”. Co nas wtedy uratowało, dalibóg, nie pamiętam... No i nasza „Kura”, czyli Małgosia Longchamps de Bérier jako babcia klozetowa, mówiąca pięknym francuskim.

Marc Erlich: - Dołączam do tej historyjki jedyne zdjęcie, jakie posiadam. Oczywiście jestem na nim już w uniformie kelnerskim, czyli w pracy…



fot. z archiwum Marka Erlicha

„Dworcowa knajpa” – happening z serii „Zdarzenie na zakończenie” zrealizowany przy okazji promocji działalności Ośrodka w ramach „Cztery dni z Kalamburem” w Warszawie. Animacja wydarzenia: Bogusław Litwiniec. Klub Riviera – Remont, Warszawa, 1977 r.

Riviera – Remont – klub studencki działający od 1973 roku w kompleksie Domu Studenckiego „Riviera” w Warszawie. Jednym z jego założycieli i dyrektorem w latach 1973-1979 był Waldemar Dąbrowski.