👇
Artur Kusaj: - Zajęcia w ramach tzw. Studium Aktorskiego przy Kalamburze – ćwiczenia ze śpiewu, zajęcia ruchowe, etiudy aktorskie (prowadził je m.in. członek teatralnej komuny z Barcelony).
👇
Były też warsztaty z emisji i praca nad głosem. Przez kilka dni prowadził je twórca metody treningu głosowego „Głos i Ciało” w Instytucie Grotowskiego Zygmunt Molik. Któregoś dnia przybyliśmy na te warsztaty, przebraliśmy się stosownie do ćwiczeń. Biegaliśmy, wykonywaliśmy różne figury – solo, w duetach, w grupie, wypowiadaliśmy głoski, krzyczeliśmy, śmialiśmy się, pialiśmy, mruczeliśmy – ramionami, łopatką, tyłem głowy... mniej lub bardziej świadomie. I był moment, że wyciszaliśmy się, leżąc na podłodze. Relaks, coraz spokojniejsze oddechy, aż cisza, jak makiem zasiał. I nagle, nie wiedzieć z której piersi się wyrwało soczyste, męskie, rytmiczne „chrrrrrr… chrrrrrr... W końcu nie do stłumienia nasze parsknięcia śmiechem. To Wolant spał jak niemowlę. Mistrz Zygmunt Molik zajęcia taktownie zakończył.
👇
Uczestniczyliśmy też w warsztatach u Stevena Rumbelowa, szefa Triple Action Theatre. Podczas workshopu w T.A.T. w Mansfield, spaliśmy na materacach w holu teatru. Pracowaliśmy naprawdę intensywnie, w pocie czoła i z determinacją, godzinami wykonując polecenia Stevena, który w swojej metodzie pracy był bardzo wymagający, stanowczy i bezkompromisowy. Natomiast po zajęciach i saunie mieliśmy wolne i wychodziliśmy na miasto. Tuż za dwoma przeciwległymi rogami ulic czekali na nas przedstawiciele tamtejszej Polonii - skłóceni między sobą, podzieleni na 2 obozy - i ciągnęli do siebie. Żeby zadowolić każdą ze zwaśnionych stron, raz korzystaliśmy z zaproszenia jednych, raz drugich. Gościli nas serdecznie i oczywiście po staropolsku... Staraliśmy się jednak zachować umiar i siły, bo rano znów czekały na nas kilkugodzinne zajęcia że Stevenem. Nie było taryfy ulgowej!
👇
Jola Chełmicka: - Dziewczyny zaś mieszkały na piętrze przy kuchni i łazience, oczywiście śpiąc na podłodze. Nasi koledzy przechodzili po nas rano, gdy musieli skorzystać z któregoś z pomieszczeń. Dziewczyny zawiadywały kasą i kuchnią, chłopacy sprzątaniem. Steven, kiedy spróbował naszej kuchni, zaczął się u nas stołować, po paru dniach dołączyła jego dziewczyna. Strach nas obleciał, gdy okazało się, że bilety wykupione przez Open na „Pomeranię”, nie gwarantują daty powrotu do Polski. Na szczęście udało się przez ambasadę załatwić lot czarterowy. Generalnie dużo się działo i zawodowo, i towarzysko. Dzisiaj jest co wspominać.
👇
Artur Kusaj: - Rzeczywiście do angielskiego Felixstowe płynęliśmy promem „Pomerania”, trzy doby. Na Morzu Północnym akurat był sztorm, mocno huśtało i przepyszne dania, serwowane przez promową polską kuchnię, w większości zwróciliśmy.
👆
Na zdjęciu - część zespołu aktorskiego w Wielkiej Brytanii. Teatr Kalambur został zaproszony na dwutygodniowe warsztaty przez Stevena Rumbelowa, szefa Triple Action Theatre (TAT, z siedzibą w Mansfield). Od lewej: Maciej Suszyński, Artur Kusaj, Krzysztof Ozierański, Roman Płaneta, Elżbieta Lisowska, Krystyna Krotoska.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz